+1
Życie w podróży 17 sierpnia 2014 15:23
Maroko 29.04- 06.05.2013 r
Zapraszam po więcej relacji z podróży na zyciewpodrozy.pl oraz
facebook.com/zyciewpodrozy

Ilość osób uczestnicząca w wyjeździe: 3

Trasa: Lublin- Warszawa- Berlin-Marrakesz-Fez-Agadir- Marrakesz-Berlin-Warszawa-Lublin

Koszty:

TRANSPORT

Lublin- Warszawa- Lublin 20 zł/os
Warszawa- Berlin -Warszawa (Polski Bus) 50 zł/os
Nocleg Hotel B&B Hotel Berlin Airport 100 zł/os
Lot Berlin- Marrakesz- Berlin (EasyJet) 480 zł/os
Pociąg Marrakesh- Fez- Marrakesh ok 120 zł/os
Maroko 29.04- 06.05.2013 r.

Ilość osób uczestnicząca w wyjeździe: 3

Trasa: Lublin- Warszawa- Berlin-Marrakesz-Fez-Agadir- Marrakesz-Berlin-Warszawa-Lublin

Koszty:

TRANSPORT

Lublin- Warszawa- Lublin 20 zł/os
Warszawa- Berlin -Warszawa (Polski Bus) 50 zł/os
Nocleg Hotel B&B Hotel Berlin Airport 100 zł/os
Lot Berlin- Marrakesz- Berlin (EasyJet) 480 zł/os
Pociąg Marrakesh- Fez- Marrakesh ok 120 zł/os
Bus Marrakesh- Agadir- Marrakesh (Supratours) 80 zł/os
Taksówki ok. 40 zł/os

NOCLEGI

Marrakesh RIAD JENAI 2 noce 109zł/os
Fez Riad Dar El Menia 2 noce 152 zł/os
Agadir Résidence Appart Hôtel Founty Beach House 2 noce 156 zł/os
Marrakesh Hostel 23zł/os

INNE

Wejście do ogrodu Jardin Majorelle ok 18 zł/os

Wypad na tydzień do Maroka początkowo był brany pod uwagę w opcji z biurem podróży. Jednak szybkie przeliczenie pokazało, że planując podróż bez biura zaoszczędzimy co najmniej 1 tys zł a poza tym będziemy sami decydować kiedy i gdzie chcemy się przemieszczać. Jak zwykle miało to dobre i złe strony

Do czasu tego wyjazdu nie planowałem samodzielnych wyjazdów do Afryki, bo Egipt czy Tunezja odwiedzałem wcześniej z biurami podroży. Byłem więc ciekawy jak to wyjdzie. Podróżowałem z dwiema dziewczynami, więc poczucie odpowiedzialności było jeszcze większe

Lot odbył się Easy Jet'em sprawnie i kiedy wysiadaliśmy z samolotu standardowe uderzenie gorąca dało wyraźny sygnał że jesteśmy już na miejscu. Od razu rzuca się w oczy to że dworce i lotniska Marokańczycy budują faktycznie spore, choć jak się okazało później w Fezie, nie każdy tak wyglądał. Do głównego placu Jemaa El Fna dojechaliśmy autobusem. Nasz Riad (tamtejszy rodzaj hostelu,zazwyczaj z wewnętrznym dziedzińcem) Jenai okazał się tak bardzo zaszyty w zawiłych uliczkach Medyny ( starego miasta), że nawet GPS zaczął wariować. Po drodze dziesiątki czy wręcz setki odnóg uliczek, istna siatka pajęcza na turystów
Kiedy dotarliśmy na miejsce okazało się że Riad jest fantastyczny, dość luksusowy, mieliśmy wrażenie że jesteśmy z pałacu.

Kolejny dzień po śniadaniu spędziliśmy na poznawaniu ciekawych miejsc w Marrakeszu, głównie samej Medyny oraz niezwykłego placu Jemaa El Fna. To miejsce jest pełne życia. Setki sprzedawców pysznych, świeżo wyciskanych soków z pomarańczy, zaklinaczy węży, straganowych restauratorów i sprzedawców rękodzieła czy wielokolorowych pamiątek, artystów pokazujących różnego rodzaju talenty, czy zwierzęta. Nie sposób tez nie odwiedzić pięknego ogrodu Jardin Majorelle, który każdemu serdecznie polecam. Znajduje się przy ulicy Yves Saint Laurenta, znanego kreatora mody i współwłaściciela tego miejsca.
Nie mogliśmy sobie odmówić również spróbowania smacznego Tigine, na które czeka się zazwyczaj dosyć długo, ale warto. Koniecznie musicie również spróbować herbaty zaparzanej z dużą ilością świeżej mięty.

Kiedy jesteś w Marrakeszu i umawiasz się na konkretną godzinę z "lokalsami" np. obsługą Riadu na zawiezienie Cie na dworzec nigdy nie przypuszczaj, że wywiążą się z tej obietnicy. Ich "Yes my friend" oznacza nie mnie ni więcej tylko " Jak wstanę to pojedziemy a jak nie to tez pojedziemy, tylko później" Widok samochodu, którym mieliśmy dojechać do dworca tez był dość zabawny bo zaparkowany był mniej więcej w środku sporego parkingu, zastawiony z każdej strony co najmniej kilkoma samochodami. Dlatego w Marrakeszu zazwyczaj na płaskiej powierzchni nie zaciąga się ręcznego. Przy pomocy "obsługi" parkingu przepychali tak samochodu, aby wydobyć nasz środek transportu. Oczywiście na pociąg do Fezu zdążyliśmy w ostatniej chwili

Podróż trwała ok 7 godzin (ok. 600 km) i była przyjemna (klimatyzowany pociąg z przedziałami).

W Fezie trochę nas wystraszył tamtejszy dworzec autobusowy. Atmosfera jak z horroru złapaliśmy taksówkę i dojechaliśmy do Medyny Fezu i tu również po długich poszukiwaniach znaleźliśmy ostatecznie Riad ( nie był w żaden sposób oznaczony, drzwi wejściowe wyglądały jak zwykły dom). Właścicielem okazał się Holender, który kupił jakiś czas temu to miejsce, z zewnątrz ulicy zupełnie niepozorne a w środku pięknie urządzone. Z dachu budynku rozpościerał się fajny widok, a miejsce to przypadło nam bardzo do gustu, więc spędziliśmy tam tez trochę czasu na odpoczynek, tutaj też jedliśmy śniadanie kolejnego dnia.

Celem nr 1 dla mnie w Fezie było zobaczyć Garbarnie Chouarasa - Jest to miejsce, które od niemal czasów średniowiecza się nie zmieniło. Z dachu garbarni widać kamienne kadzie w których farbuje się skóry. Wchodzący turyści dostają liście mięty by nie czuć nieprzyjemnego zapachu skór maczanych w moczu.

Jest to jedno z tych miejsc, które zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Nigdy do tej pory nie widziałem niczego podobnego.
Oczywiście Fez zwiedziliśmy głównie przemieszczając się po zaułkach i uliczkach Medyny, która jest równie piękna i ciekawa co ta w Marrakeszu.

Powrót do Marrakeszu okazał się być transportem z przygodami. Pociąg został zatrzymany w trasie przez strajkującą ludność w jednej z mniejszych miejscowości. Staliśmy tam jakieś 2-3 godziny, co doprowadziła do spóźnienia się na kolejny pociąg do Essawiry, w której mieliśmy już zarezerwowany nocleg. Musieliśmy więc przenocować w na naprędce znalezionym najtańszych chyba na świecie hostelu, w którym parter był przeznaczony dla mężczyzn a piętro dla kobiet

Następnego dnia pojechaliśmy do Agadiru, który bardzo różni się od tych miast Maroka, w których do tej pory byliśmy. Jest to typowy kurort w którym plaża, opalanie i fantastyczny relaks mogą spowodować że zapomnimy o ograniczaniu czasu na słońcu. tak tez było w naszym wypadku co spowodowało trochę bólu spalonej skóry Jak to w Maroku bywa, na pytanie w hotelu, jak daleko do plaży, uzyskacie informację o odległości, która z czystym sumieniem polecam przemnożyć co najmniej x 2. Widać tez było że początek maja to jednak jeszcze nie pełny sezon, więc sporo hoteli było dosyć pustych, co nam wcale nie przeszkadzało. Wróciliśmy przez Marrakesz do berlina, tam przenocowaliśmy w hotelu i następnego dnia wróciliśmy do Polski.

Zapraszam po więcej relacji z podróży na zyciewpodrozy.pl oraz
facebook.com/zyciewpodrozy

Mikołaj

Dodaj Komentarz