0
joael 17 maja 2015 16:30
Przygotowania
Czytając relację innych podróżników zawsze podziwiałem tych, którzy potrafili złożyć jakiegoś fajnego składaka. Sam kilka razy wpadłem na fajny pomysł, ale do realizacji nie dochodziło. Powód prozaiczny. Praca. Jak już decydowałem się na wyjazdy to max. 2-3 dniowe. Choć najczęściej na typowe jednodniówki. Ze szwagrem, z innymi użytkownikami F4F, nie ważne, byle by gdzieś polecieć.

No ale kiedyś musi być pierwszy raz, taki prawdziwy Eurotrip...

8 lutego na skrzynkę mailową wpadła mi informacja że tanie hiszpańskie linie Volotea mają promocję na loty w kwietniu za 10.00€. I to na tak egzotyczne kierunki europejskie jak Nantes, Strasbourg, Bordeaux.

Po pierwszej godzinie poszukiwań miałem już kupione 2 pierwsze bilety - na 15.04 z Malagi do Nantes i następnego dnia z Nantes do Strasbourga. O ile do Malagi nie trudno się dostać (miałem jeszcze blisko 2 miesiące na znalezienie taniego lotu), to jak wrócić tanio ze Strasbourga do Gdańska?! Z pomocą przyszła mi strona rome2rio.com. Znalazłem fajne połączenie autobusowe ze Strasbourga do Kolonii przewoźnika Meinfernbus. A z Kolonii do Gdańska to już lata Wizz Air. Pozostało mi tylko dokupić bilety do Malagi i miałem cały Eurotrip. Wieczorem podekscytowany wycieczką dokupiłem lot z Warszawy do Malagi Norwegianem. To nic że drogo (w porównaniu z pozostałymi biletami), ważne że już miałem prawie komplet lotów. Dzięki jaśkowi doszedł ostatni lot z Gdańska do Modlina za friko i cała wycieczka skompletowana. Teraz tylko czekać do kwietnia i w drogę.

Za wszystkie 5 odcinków lotu zapłaciłem ok. 362,00zł.

13.04.2015 - Gdańsk, Warszawa, Malaga
W końcu nadszedł dzień wyjazdu. Ponieważ wylot do Modlina jest o 6:30, nie muszę się śpieszyć jakbym leciał o 6, kiedy to z lotniska odlatuje w ciągu 15min aż 8 samolotów, a co za tym idzie security musi odprawić ponad 1500os. Z domu wyjechałem o 4:40. Pół godziny i byłem na miejscu. Zero ruchu na obwodnicy. Odprawa i boarding ze starego terminala. Po wejściu do samolotu okazało się że jedna ze stewardes źle się poczuła. W trybie awaryjnym ściągali zastępstwo przez co wylot był opóźniony o 30min. Po ponad 30min locie byłem już w Modlinie.

Przed terminalem czekał na pasażerów Modlinbus. Za przejazd do centrum zapłaciłem 19,00zł. W Warszawie jak to w stolicy, korki od samych Łomianek. Mi i tak nigdzie się nie śpieszy. Wylot do Malagi mam dopiero wieczorem. Mam cały dzień na zwiedzanie. Aż dziwne że zwiedziłem blisko pół Europy, a w stolicy byłem może z 3 razy. Po dojechaniu na miejsce zrobiłem sobie przerwę na śniadanie w McDonald's na centralnym. Z ładnej pogody zrobiła się ulewa. A po niej znowu wyszło słońce. Spod Pałacu Kultury przespacerowałem się na Krakowskie Przedmieście, zrobiłem sobie przerwę na obiad na starym rynku, potem pojechałem metrem pod Stadion, przeszedłem się pod Sejm i z powrotem pod Pałac Kultury. Dzień szybko zleciał.

Wylot do Malagi mam o 19:30. Na lotnisko jadę autobusem nr 175 już o 16:30. Myślałem że jak na duże lotnisko będą korki przy security, ale miło się rozczarowałem. Czas do odlotu szybko zleciał. Sprawny boarding i już siedziałem w samolocie. Na bilecie wylosowałem miejsce przy przejściu, ale okazało się że obok mnie nikt nie siedzie, więc i tak miałem widoki z okna za darmo :)

Lot do Malagi trwa blisko 4h. Fajnie że na pokładzie działało Wi-Fi (bez zarzutu), mogłem porozmawiać w trakcie lotu ze znajomymi, poszukać sobie informacji potrzebnych w podróży. W Maladze wypożyczyłem auto na 2 dni w firmie Enterprise. Załatwienie formalności poszło sprawnie i po 15min pakowałem się do nowego Seata Leona. Niestety auto które miało na liczniku 4tyś km miało uszkodzony silnik. Szybka wymiana na inne auto (większy Opel Meriva) i jadę do Gibraltaru. Przede mną 140km jazdy.

14.04.2015 - Gibraltar, Fuengirola
Poranek na skale zaczyna się lekkim deszczem. Początek zwiedzania to przylądek Europa Point. Ostatnim razem będąc tutaj nie doszedłem do pomnika ku czci ofiarom wypadku, w którym zginął Gen. Sikorski. A byłem tylko 10-15m od niego :) Fakt. Nieźle ukryty za pagórkiem.

#img1, #img2

Wracam do miasta. Auto zostawiam na darmowym parkingu koło marketu Morisson (przy Westside Road). Warto się śpieszyć, bo po 10-tej nie było już miejsc. Tuż obok jest McDonald's. Śniadanie angielskie (tost i kawa) to wydatek 1.90£. Spacer do głównego skweru miasta zajął mi niecałe 10min (ok. 700m). Jak fajnie że znowu tutaj jestem. Szkoda że pogoda jest fatalna. Widać to po zdjęciach. Przespacerowałem się w jedną i drugą stronę. Na ulicach jeszcze pusto.

Nic. Idę na szczyt. Najpierw stromymi schodami do zamku (bilet w kasie za 0.50£). Po drodze spotkałem starsze małżeństwo z Southampton. Fajnie sobie pogadaliśmy. Okazało się że też pracowali przez 20 lat w mojej branży - czyli hotelarstwie.

Na szczycie dopadły nas Magoty. Wszędzie są znaki żeby je nie dokarmiać, a mimo to kierowcy objazdowych busów to robią. Jedna z małp się na mnie rzuciła i ugryzła. Zęby jeszcze kilka dni miałem odbite...

W dół poszedłem na skróty, po murach obronnych. Wyszedłem na wprost ogrodu botanicznego. Tu zrobiłem sobie przerwę na drugie śniadanie. Tuż za ogrodem wchodzi się z powrotem na teren centrum. Pogoda nieznacznie się poprawiła. I od razu na deptaku pojawili się turyści.

Dodaj Komentarz